Jest coś niezwykłego w widoku wielkich opuszczonych
wieżowców. Niegdyś majestatyczne i dumne, zioną pustką - a ich
wielkości dorównuje tylko wielkość ich upadku.
Brak umiaru to jeden z największych grzechów - a być może i zalet - Ameryki. Jedną z wielu ofiar tego zjawiska stał się Fontainebleau Resort w Las Vegas, wzniesiony w 2007 roku. Z 220 metrami wysokości miała to być najwyższa budowla w „mieście grzechu”. Recesja pokrzyżowała jednak plany właścicielom. Banki, które dotychczas wspierały projekt 800 milionami dolarów pożyczek, nagle się wycofały, doprowadzając inwestora do bankructwa. Po tym czasie 68-piętrowy budynek kilkukrotnie przechodził z rąk do rok, licząc na skuszenie chętnego dobrą lokalizacją, ale póki co żadne zapowiedzi nie przeistoczyły się w czyny.
34-kondygnacyjny budynek w centrum Bejrutu ma za sobą bogatą, ale i niezbyt typową historię. Budowy nie ukończono - w 1975 roku przerwał ją wybuch wojny domowej w Libanie. Wznosząca się wysoko ponad miasto wieża została zajęta przez wojsko. Z najwyższych pięter prowadzono ostrzały, na niższych trzymano więźniów. W przeciwieństwie do dużej części miasta, Burj Al Murr przetrwał wojnę. W 1990 roku działania zbrojne zakończono, ale do budynku nie wrócili już pierwotni właściciele. Stoi dzisiaj opuszczony, właściwie kwalifikując się jedynie do rozbiórki.
Początek lat 90. był dla Tajlandii doskonałym czasem. Stolica dosłownie pięła się w górę. Stawiano kolejne, coraz wyższe budynki. Wśród nich także 49-kondygnacyjny Sathorn Unique, który swoją finalną wysokość osiągnął dosłownie na moment przed załamaniem gospodarczym. Wtedy prace porzucono, licząc zapewne na ich wznowienie w lepszych czasach. Te jednak nie nadeszły. Projektant budynku trafił do więzienia za zlecenie zabójstwa, a sam Sathorn Unique nazywany jest dzisiaj „wieżą duchów”. Stanowi atrakcję głównie dla szukających darmowego noclegu bezdomnych.
Imponujący rozmiarem i wykończeniem - taki miał być 45-piętrowy budynek Centro Financiero Confinanzas, siedziba instytucji finansowej w Caracas. W 1993 roku, zaledwie 3 lata po rozpoczęciu projektu, zmarł główny pomysłodawca i inwestor przedsięwzięcia. Rok później banki pogrążyły się w kryzysie i budowę trafił szlag. Budynek pozostał nieukończony - bez wielu okien, ścian działowych. Bez wody bieżącej i doprowadzonego prądu. Jako jeden z wielu w takim stanie i jako jedyny z takim rozmachem w Caracas. Kryzys mieszkaniowy w 2007 roku sprawił, że do ruin Centro Financiero Confinanzas „wprowadziły” się tysiące osób. W 2014 roku mieszkańców wyrzucono, a budynek próbowano uprzątnąć. Bezskutecznie.
Kiedy go zbudowano w 1962 roku, był drugim najwyższym budynkiem w Meksyku. Oddany do użytku dwa lata później, początkowo funkcjonował jako siedziba firmy zarządzającej pobliskimi osiedlami. Później budynek Insignia Tower został odkupiony przez bank, a trzęsienie ziemi w 1985 roku zmusiło dotychczasowych lokatorów do opuszczenia charakterystycznego wieżowca. Od tamtego czasu ostrosłup z wielkim dzwonem na górze stoi pusty - choć jeszcze w 2011 roku mówiono o planach rewitalizacji budynku. Zamiary nie przełożyły się jeszcze na czyny.
Wielkie plany budowy osiedli w Rio de Janeiro w latach 60. XX wieku spełzły na niczym. Zamiast zapowiadanych 76 wieżowców mieszkalnych, powstały zaledwie dwa. I tylko jeden z nich ostatecznie został zamieszkany. Konstrukcja drugiego - Abraham Lincoln Tower - rozpoczęła się w 1969 roku, ale budowę przerwano trzy lata później w obawie o stabilność konstrukcji. Na tym skończyło się zainteresowanie inwestorów budynkiem - „kolumna” w stanie surowym stoi do dzisiaj. Tymczasem tuż obok, po drugiej stronie ulicy, stoi bliźniacza wieża. W przeciwieństwie jednak do wieży Lincolna, Torre Charles de Gaulle została ukończona i w pełni zasiedlona.
Najsłynniejszy z porzuconych wieżowców, Ryugyong Hotel, stoi w stolicy Korei Północnej, wyraźnie górując nad resztą budynków w Pjongjang. Budowany od 1987 roku, miał być najwyższym hotelem na świecie, pierwszym budynkiem poza Nowym Jorkiem i Chicago, który przekroczyłby zaporową granicę 100 kondygnacji. Uznawany jest za największy hotel świata, choć do jego otwarcia nigdy nie doszło. Z końcem 1991 roku szlag jasny trafił Związek Radziecki, nastąpiło załamanie gospodarcze, na którym boleśnie ucierpiała Korea. Imponujący oraz imponująco kosztowny jednocześnie projekt musiano przerwać.
Aż do 2008 roku w Ryugyong nie działo się nic. Potem kontynuacji budowy podjęło się pewne egipskie konsorcjum, ale i ono ostatecznie dało za wygraną. W 2013 roku mówiło się o możliwym otwarciu hotelu, ale nawet tych zapowiedzi nie traktowano zbyt poważnie. Słusznie - w dalszym ciągu nic nie wskazuje na to, by północnokoreański gigant został kiedykolwiek otwarty.
Źródło: http://www.urbanghostsmedia.com
#1. Fontainebleau Resort
Brak umiaru to jeden z największych grzechów - a być może i zalet - Ameryki. Jedną z wielu ofiar tego zjawiska stał się Fontainebleau Resort w Las Vegas, wzniesiony w 2007 roku. Z 220 metrami wysokości miała to być najwyższa budowla w „mieście grzechu”. Recesja pokrzyżowała jednak plany właścicielom. Banki, które dotychczas wspierały projekt 800 milionami dolarów pożyczek, nagle się wycofały, doprowadzając inwestora do bankructwa. Po tym czasie 68-piętrowy budynek kilkukrotnie przechodził z rąk do rok, licząc na skuszenie chętnego dobrą lokalizacją, ale póki co żadne zapowiedzi nie przeistoczyły się w czyny.
#2. Burj Al Murr, Bejrut
34-kondygnacyjny budynek w centrum Bejrutu ma za sobą bogatą, ale i niezbyt typową historię. Budowy nie ukończono - w 1975 roku przerwał ją wybuch wojny domowej w Libanie. Wznosząca się wysoko ponad miasto wieża została zajęta przez wojsko. Z najwyższych pięter prowadzono ostrzały, na niższych trzymano więźniów. W przeciwieństwie do dużej części miasta, Burj Al Murr przetrwał wojnę. W 1990 roku działania zbrojne zakończono, ale do budynku nie wrócili już pierwotni właściciele. Stoi dzisiaj opuszczony, właściwie kwalifikując się jedynie do rozbiórki.
#3. Sathorn Unique, Bangkok
Początek lat 90. był dla Tajlandii doskonałym czasem. Stolica dosłownie pięła się w górę. Stawiano kolejne, coraz wyższe budynki. Wśród nich także 49-kondygnacyjny Sathorn Unique, który swoją finalną wysokość osiągnął dosłownie na moment przed załamaniem gospodarczym. Wtedy prace porzucono, licząc zapewne na ich wznowienie w lepszych czasach. Te jednak nie nadeszły. Projektant budynku trafił do więzienia za zlecenie zabójstwa, a sam Sathorn Unique nazywany jest dzisiaj „wieżą duchów”. Stanowi atrakcję głównie dla szukających darmowego noclegu bezdomnych.
#4. Centro Financiero Confinanzas, Caracas
Imponujący rozmiarem i wykończeniem - taki miał być 45-piętrowy budynek Centro Financiero Confinanzas, siedziba instytucji finansowej w Caracas. W 1993 roku, zaledwie 3 lata po rozpoczęciu projektu, zmarł główny pomysłodawca i inwestor przedsięwzięcia. Rok później banki pogrążyły się w kryzysie i budowę trafił szlag. Budynek pozostał nieukończony - bez wielu okien, ścian działowych. Bez wody bieżącej i doprowadzonego prądu. Jako jeden z wielu w takim stanie i jako jedyny z takim rozmachem w Caracas. Kryzys mieszkaniowy w 2007 roku sprawił, że do ruin Centro Financiero Confinanzas „wprowadziły” się tysiące osób. W 2014 roku mieszkańców wyrzucono, a budynek próbowano uprzątnąć. Bezskutecznie.
#5. Insignia Tower, Meksyk
Kiedy go zbudowano w 1962 roku, był drugim najwyższym budynkiem w Meksyku. Oddany do użytku dwa lata później, początkowo funkcjonował jako siedziba firmy zarządzającej pobliskimi osiedlami. Później budynek Insignia Tower został odkupiony przez bank, a trzęsienie ziemi w 1985 roku zmusiło dotychczasowych lokatorów do opuszczenia charakterystycznego wieżowca. Od tamtego czasu ostrosłup z wielkim dzwonem na górze stoi pusty - choć jeszcze w 2011 roku mówiono o planach rewitalizacji budynku. Zamiary nie przełożyły się jeszcze na czyny.
#6. Abraham Lincoln Tower, Rio de Janeiro
Wielkie plany budowy osiedli w Rio de Janeiro w latach 60. XX wieku spełzły na niczym. Zamiast zapowiadanych 76 wieżowców mieszkalnych, powstały zaledwie dwa. I tylko jeden z nich ostatecznie został zamieszkany. Konstrukcja drugiego - Abraham Lincoln Tower - rozpoczęła się w 1969 roku, ale budowę przerwano trzy lata później w obawie o stabilność konstrukcji. Na tym skończyło się zainteresowanie inwestorów budynkiem - „kolumna” w stanie surowym stoi do dzisiaj. Tymczasem tuż obok, po drugiej stronie ulicy, stoi bliźniacza wieża. W przeciwieństwie jednak do wieży Lincolna, Torre Charles de Gaulle została ukończona i w pełni zasiedlona.
#7. Ryugyong Hotel, Pjongjang
Najsłynniejszy z porzuconych wieżowców, Ryugyong Hotel, stoi w stolicy Korei Północnej, wyraźnie górując nad resztą budynków w Pjongjang. Budowany od 1987 roku, miał być najwyższym hotelem na świecie, pierwszym budynkiem poza Nowym Jorkiem i Chicago, który przekroczyłby zaporową granicę 100 kondygnacji. Uznawany jest za największy hotel świata, choć do jego otwarcia nigdy nie doszło. Z końcem 1991 roku szlag jasny trafił Związek Radziecki, nastąpiło załamanie gospodarcze, na którym boleśnie ucierpiała Korea. Imponujący oraz imponująco kosztowny jednocześnie projekt musiano przerwać.
Aż do 2008 roku w Ryugyong nie działo się nic. Potem kontynuacji budowy podjęło się pewne egipskie konsorcjum, ale i ono ostatecznie dało za wygraną. W 2013 roku mówiło się o możliwym otwarciu hotelu, ale nawet tych zapowiedzi nie traktowano zbyt poważnie. Słusznie - w dalszym ciągu nic nie wskazuje na to, by północnokoreański gigant został kiedykolwiek otwarty.
Źródło: http://www.urbanghostsmedia.com
0 komentarze:
Prześlij komentarz